Przestań to robić swojemu dziecku!

Wybieramy przemoc niezauważalnie. Warczymy na swoje dziecko, bo rusza się za wolno. Poniżamy je swoją oceną, albo porównywaniem. Łamiemy jego wyjątkowość, żeby dopasować je do schematów społecznych. Uważasz, że tak nie robisz? Zastanów się dobrze. 


Czy dajesz dziecku możliwość wyboru? Czy kiedykolwiek wstydziłaś się zachowania swojego dziecka? Czy masz obawy bo dziecko nie zachowuje się tak jak wszyscy? Jest za ciche? Za głośne? Czy mówisz do innych o swoim dziecku wyłącznie źle, czy może nadmiernie je chwalisz? Czy krytykujesz publicznie jego zachowania? Czy obnażasz jego słabości, opowiadając w rodzinnym gronie anegdoty o tym jak się zachowało? Czy masz w sobie niezgodę na bunt swojego dziecka? Jeśli na którekolwiek pytanie odpowiedziałaś "tak", czytaj dalej. 

Bunt dziecka to jego wielka mądrość! My jednak wybieramy przemoc, żeby złamać ten bunt. Ma być tak jak chcemy! Ja tak powiedziałam! Masz mnie słuchać, gówniarzu! Dzisiaj to już zazwyczaj przemoc w białych rękawiczkach, bez bicia, bo to (na szczęście) jest już coraz rzadsze i przestało być akceptowalną normą wychowawczą, a jeśli się pojawia, to jest potępiane społecznie. Niemniej, to wciąż przemoc, która zostawia trwalsze ślady niż pas na tyłku.

Bunt to dar dla nas, byśmy zastanowili się co robimy nie tak, jak możemy uzdrowić daną sytuację. Dziecko, buntując się, stara się rozbić stare, szkodliwe struktury, na których zbudowany jest cały świat. Zwraca nasza uwagę na fałsz, jaki wkrada się niepostrzeżenie w nasze życie. Relacje oparte na Kłamstwie, nieprawdziwe stosunki, fałszywe domy, przyjaźnie, "bogactwa", wartości. Niepotrzebna światu praca, w którą uwierzyliśmy jak w Boga. Jeśli tylko będziesz w stanie, zobaczysz w buncie swojego dziecka szansę na Wolność. Spróbuj.

Naszym zadaniem, jako rodzica, nie jest łamanie dziecka, by wpasować go w społeczne normy. Naszym zadaniem jest rozumieć i rozpoznać jego emocje. Po prostu musisz zrozumieć i w pełni zaakceptować swoje dziecko. Ale nie da się tego zrobić bez zrozumienia siebie i swoich emocji. Bez spotkania się ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Bez wyrównania w sobie deficytów uwagi, z którymi się zmagamy. 

Tak, emocje dzieci są zmienne. Nasze też. Dokładnie tak samo, a przecież jesteśmy już dorośli i powinniśmy regulować się sami. Nie robimy jednak tego, bo nikt nas nie nauczył jak to zrobić. Jesteśmy niedojrzali emocjonalnie i tak właśnie budujemy wszystkie relacje. Wypieramy niewygodne uczucia, myśląc, że to dojrzałość, a potem wybuchamy, bo "nazbierało się". Właśnie takiej nierówności uczymy nasze dzieci. Zapominamy, że dzieciaki to są doskonali obserwatorzy. Wciąż funkcjonują w głębokim Czuciu i odczytują nie tylko słowa, ale również świetnie odbierają wszystkie niewerbalne komunikaty. Dziecka nie oszukasz, że jesteś lepsza niż w rzeczywistości. Ono widzi cię na wskroś. Uczy się wszystkich zachowań od nas i zazwyczaj stanowi nasze małe, krzywe zwierciadełko. Jednak oburzone, nigdy nie dorosłe Ego, rzadko jest w stanie przyznać, że widzi w dziecku siebie. Zwłaszcza w tych najtrudniejszych chwilach. 

Zazwyczaj oczekujemy, że dzieci będą dojrzalsze niż my sami kiedykolwiek byliśmy. Spróbuj mieć na tyle odwagi, by się na tym złapać! Niezależnie od tego ile złości, frustracji i własnego bólu władujesz w swoje dziecko, wierząc, że wychowanie jest trudne, nie nauczysz go niczego ponad to, kim jesteś. A jeśli masz problem z relacjami z dzieckiem to prawdopodobnie jesteś sama skrzywdzonym dzieckiem, które oddaje na oślep. Własnym dzieciom! Wychowanie nie jest trudne. Powiem więcej, ono nie jest w ogóle potrzebne. Dziecko to nie dzikie zwierzę. Zamiast je tresować, naucz się budować relacje. 

Pomyśl o jakiejś sytuacji gdy twoje dziecko nie chciało zrobić czegoś, co było dla ciebie oczywiste. Ubrać się rano? Wypić syropu? Odrobić lekcji? Pozbierać klocków? Zamiast wrzeszczeć, to samo co zawsze, co jak widzisz nie przynosi efektów, zatrzymaj się i zastanów, co może czuć twoje dziecko. Może mu się zwyczajnie nie chce. Czy to nie jest okej? Ależ jest! A co jakbyś, zamiast nadymać się jak ryba rozdymka, usiadła na wysokości wzroku swojego dziecka (by nie patrzeć na nie z góry) i  powiedziała "Myślę, że rozumiem co czujesz. Chodź, zastanowimy się razem, co możemy zrobić z tą sytuacją". "Wiesz, musisz to zrobić, bo to dla ciebie dobre, co moglibyśmy zrobić, żeby to było przyjemniejsze?" 

Tak naprawdę, dziecku zawsze chodzi o naszą uwagę, o okazanie miłości, o zauważenie jego rzeczywistych potrzeb, a nie potrzeb całego świata, społeczeństwa czy systemu. Rodzice zachowują się jakby wstydzili się okazywać uczucia swoim dzieciom. Dopóki ich pociechy są niemowlakami to wszystko okej, a potem zapominają o magicznym "kocham", które uzdrawia naprawdę wiele ran. Dziecko ma się wpasować, ma dać powód do dumy, mówić idiotyczne wierszyki, dawać buzi ciociom, być grzeczne i nie hałasować. Tak, wciąż tak jest. Bądź ze sobą szczera. 

Kiedy ostatnio przyznałaś dziecku prawo do jego uczuć? Bez wyśmiewania, poniżania tego co czuje, bez dziecinnych porównań typu "Ja miałam gorzej i żyje!", albo (jeszcze gorzej) ad personam: "Jesteś leniwy!", "Jesteś głupi!", "Co ty wyprawiasz?", "Czy ty jesteś normalny?". Twoje dziecko ufa ci. Wierzy w każde twoje slowo. Jest takie jakim je widzisz. Zawsze takie będzie. Czy patrzysz na swoje dziecko oczami Miłości? 


Dziecko to osobistość. Przychodzi na ziemię ze swoim zestawem cech, zalet i wad. Ma swoją własną drogę, plan Duszy, w którym to ty jesteś idealnym dla niego rodzicem. Przyjmij ten dar. Potraktuj swoje dziecko jak Osobę. Jeśli tak zrobisz, budowanie relacji będzie łatwiejsze. Zamiast wychowywać swoje dziecko jak psa, zbuduj związek oparty na szacunku. Nie, na  oczekiwaniu szacunku, żeby było jasne. Szacunek ci się nie należy dlatego, że jesteś rodzicem. Zachowuj się tak, by pokazać dzieciom jak wygląda dobra relacja. Zacznij od siebie. 

Każdy czasem się zafiksowuje na złości i frustracji. Tak naprawdę nikt z nas nie ma żadnych dobrych wzorców. Zostaliśmy wychowany w kłamstwach i iluzjach, w durnych ideologiach, które stały się prawdami, jakimi kierujemy się w życiu. Nasi rodzice przekazali nam bzdury, w które wierzyli ich rodzice i tak dalej. Nie ma w tym niczyjej winy. To po prostu wieki złamanych pokoleń. Obdartych z Miłości. I tylko my możemy to zmienić. Te wszystkie złote rady i świetne "nauki" wychowawcze, które tak skrupulatnie opracowujemy przez setki lat nie mają prawa działać i nie działają. Żyjemy w świecie opartym o przemoc i na przemocy budujemy swoje relacje, również te z własnym dzieckiem. Również że sobą.

By zmienić życie swoje i swoich dzieci musimy chociaż na chwilę porzucić to, w co wierzymy i otworzyć się na to, że NIE MAMY RACJI. A nawet, że nigdy do tej pory jej nie mieliśmy.  To bywa naprawdę trudne, bo zmusza nas do stawania twarzą w twarz ze sobą i swoimi emocjami. Gdy krzyczysz na swoje dziecko, czując, jak złość pozbawia cię kontroli, zazwyczaj uważasz, że to dziecko ci to zrobiło. Ono jest winne twojej wściekłości, bo nie posłuchało. To jego wina, że ty nie panujesz nad emocjami i nie potrafisz budować relacji. Czy nie tak? Czy nigdy nie myślałaś, że syn czy córka zasłużyli siebie na to, że potraktowałaś ich bez szacunku, że wybrałaś AGRESJĘ. 

W rzeczywistości to ty zachowałaś się niedojrzle, bez Miłości, z pola Lęku. To ty postąpiłaś niemądrze i tylko w tobie jest przyczyna. Twoje dziecko nie jest winne temu co czujesz, a ty, niezależnie od bólu jaki niesiesz w sobie, nie masz prawa egzekwować swoich racji siłą, bo to przemoc. Właśnie o to chodzi, żebyśmy zrozumieli, że uczymy swojej dzieci przemocy i agresji sami, poprzez swoje reakcje i zachowanie wobec nich. I tylko my to możemy zatrzymać. Pracując nad sobą.

Problemy z dzieckiem to problemy rodzica ze sobą. To złota zasada. Zapamiętaj ją, a najlepiej zapisz sobie w widocznym miejscu. Gdy już wbijesz ją sobie do głowy, zaczniesz postępować inaczej. W przypadku konfliktu, skupisz się na swoich emocjach i sama nauczysz się je dostrzegać, a wtedy będziesz mogła pomóc w tym swojemu dziecku, zamiast przerzucać odpowiedzialność.  To zmienia wszystko. Gdy emocje stają się bliskie i znane, a nie wyparte i znienawidzone, możemy wyjść ze ścieżki Lęku i wejść na ścieżkę Miłości. 

Tak, zawsze chodzi tylko o wybieranie Miłości. O dojście do takiego punktu w sobie, w którym ten wybór jest oczywisty dla naszego umysłu i serca. To wydaje się bardzo trudne, ale im częściej to robisz, tym bardziej widzisz, że w swej istocie to banalnie proste. 

Powodzenia, siostro! ❤️

Jeśli ten tekst uważasz za wartościowy, podziel się nim z przyjaciółmi i znajomymi. W razie pytań, pisz śmiało komentarz. A jeśli chcesz więcej wiedzy na temat budowania relacji z dzieckiem, ze sobą i ze światem, spójrz poniżej, na listę kilku wartościowych książek, które mogą cię wesprzeć w tym temacie.

Zerknij też na mój fanpage:

CzarodziejkaUsmiechu

Michalina Nesterenko 


___________________________________________

Inspirujące lektury:

1. "Jesteś okej taki, jaki jesteś" Katharina Saalfrank

2. "Inteligencja emocjonalna" Daniel Goleman

3. "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały" Adele Faber, Elaine Mazlish

4. "Ścieżka Miłości" Don Miguel Ruiz 











Komentarze