Boże, jakie to drogie!

Jak żyć w świecie, w którym ceny rosną jak szalone? W świecie pełnym nieuczciwych pracodawców, sprzedawców, partnerów? W świecie, w którym tak ciężko zarobić? Inflacja szaleje, pieniądze rozchodzą się w mgnieniu oka, nie ma czasu na życie. Wszyscy chcą twoich pieniędzy, ale skąd je brać? Czy jesteś skazana na walkę o byt? 



Jeśli to czytasz, to pewnie tak właśnie wygląda świat, w którym żyjesz. Pewnie poczułaś, że te pierwsze zdania są dla ciebie prawdziwe. To nie  oznacza, że są prawdziwe, a jedynie, że twój obraz świata i relacja z pieniędzmi, opierają się na braku. 

W braku można przeżyć całe życie i przekazać go swoim dzieciom w spadku. Poczucie braku ciągnie się setki lat, jak wirus, którym zarażamy się nawzajem. Rozprzestrzeniamy go poprzez przekonania, ktore podajemy sobie w codziennych rozmowach z innymi oraz ze samą sobą.

Brak nie jest jednak żadnym obiektywnym prawem. Przeciwie, Wszechświat jest pełen dostatku i obfitości. Już teraz masz wszystko by żyć spokojnie i radośnie, niezależnie od tego co dzieje się wokoło. 

Być może teraz wydaje ci się to niemożliwe, śmieszne, absurdalne. Rozumiem cię. 10 lat temu startowałam w życie z długiem, który przekraczał wielokrotnie wszystko, co kiedykolwiek miałam. Długiem, który nie był nawet mój, ale wydawało się, że zrujnował mi życie jeszcze przez trzydziestką. Dzisiaj to tylko wspomnienie, a ja, mieszkając w kraju objętym stanem wojennym, nie odczuwam lęku przed brakiem. Przeciwnie. Żyję stabilnie, najbardziej jak się da w takich warunkach, które wybrałam za swoją codzienność. 

Jak to w ogóle możliwe?



Czy trzeba jakiś specjalnych zdolności Znajomości? Wyjątkowego życiowego farta? Co zrobić by wyjść z beznadziejnego zapętlenia w braku? 

To, co cię spotyka jest wynikiem twojego postrzegania. W większości soczewki, przez jakie oglądasz świat, system wartości i poglądy na życie nie są twoje. Nie wybrałaś ich świadomie. Po prostu, w procesie socjalizacji, przyjęłaś za prawdę to czym byłaś karmiona od dziecka. 

Obejrzyj uważnie, co myślisz o swoim statusie materialnym, o czym rozmawiasz z ludźmi i jakie prawdy powtarzasz jak mantrę. Przyjrzyj się zachowaniom finansowym swoich rodziców. Jak oni zarabiali, jak wydawali, co mówiło się w domu o pieniądzach? To wszystko co odkryjesz jest przyczyną twoich blokad na dostatek. 

Idąc głębiej, można zajrzeć w historię rodziny i zobaczyć jakie rodowe kody niesiecie przez pokolenia. A jeśli jesteś otwarta na duchowość, warto zajrzeć też w historię swoich wcieleń i odnaleźć te, które odpowiadają za poczucie braku. Często zabieramy ze sobą nieprzepracowane przekonania, które nabyliśmy w innych wcieleniach, a nawet umowy, wikłające nas w brak, jak śluby ubóstwa, składane przez niektórych zakonników, wynikające z wydziedziczenia czy wyrzeczenia się dostatku z osobistych powodów. 

Takie poszukiwania w przeszłości pomagają nam zrozumieć jakie mechanizmy kierują naszym tu i teraz. Dzięki temu możemy świadomie pozbyć się tego, co nam szkodzi i otworzyć na zupełnie nowe życie. 

U każdego przyczyny braku będą różne, indywidualne, nawet jeśli aktualna sytuacja jest podobna. Tak więc, narzędzia z jakimi pracujemy też powinny być dobierane indywidualnie. Jeśli nie wiemy od czego zacząć, po prostu testujemy różne techniki. Na rynku są dostępne setki kursów, terapii i publikacji, które mogą nas wesprzeć. Jeśli coś nie zadziała lub czujemy, że to nie dla nas, warto szukać dalej, aż do skutku. 

Ja uwolniłam się od braku w kilku krokach.  Pieniądze nigdy nie były dla mnie podstawą istnienia. Traktuję je jako narzędzie. Mając stabilność w materii, mamy przestrzeń na rozwój i radosne życie. To ważne pozytywne przekonanie, które jest podstawą wychodzenia z braku.

Najpierw podjęłam decyzję, że nie chce bać się długów i pragnę materialnej stabilności. Zaczęłam szukać wiedzy o zarządzaniu finansami, ale to wydało mi się nudne i nie odpowiadało na pytanie "dlaczego mnie to spotkało?". 

Zostałam oszukana przez kobietę, której ufałam i zostałam z długami o wartości połowy mieszkania w dużym mieście. To były dla mnie absurdalnie duże pieniądze, których nigdy nie widziałam. Na dodatek miałam głębokie poczucie niesprawiedliwości, ponieważ starałam się postępować uczciwe we wszystkim co robię. Dlaczego zatem życie mnie pokarało? 




Zaczęłam rozpatrywać tę kwestię w kategoriach karmy i wszystko zaczęło się układać dla puzzle. Cofnelam się do wcielenia, w którym odkryłam co mnie łączy z kobietą, która mnie oszukała, a także, że właśnie wtedy wyrzekłam się materialnego dostatku. Świadomość tamtych wydarzeń pozwoliła mi zdjąć z siebie poczucie niesprawiedliwości. Uf, co za ulga. Wszystko ma sens i swoją przyczynę. 

Zgłębiałam tematy dotyczące karmy od czasów szkolnych, więc od razu rozumiałam, że to nie żadna kara, a konsekwencje przeszłych wydarzeń, które są zapisane w moim biopolu i stanowią część mojej wibracji. Muszę zatem zmienić to, czym wibruję. To właśnie pomogło mi zdecydować, że nie chce kontynuować tej "wojny". Wybrałam wybaczenie, a następnie odpuszczenie. Nie walczyłam o sprawiedliwość. Po prostu poszłam inną drogą. Wiele osób z mojego najbliższego otoczenia nie rozumiało (i część z nich pewnie nadal nie rozumie), dlaczego nie podjęłam walki o sprawiedliwość, ale ja wiedziałam, że jestem gotowa zakończyć ten, trwający wieki, konflikt i zamknąć relacje z ową kobietą raz na zawsze. Tak też się stało.

Gdy już zrozumiałam w czym rzecz, mogłam spokojnie zająć się uzdrawianiem finansowych kodów, które doprowadzały moje życie do ruiny. Zdjęłam śluby ubóstwa i zaczęłam zgłębiać temat uzdrawiania finansów. Czytałam i testowałam dziesiątki technik, szukałam swojej drogi i odkrywałam pracę z energią. Najważniejszym narzędziem okazały się motanki, które szybko i lekko zsynchronizowały się ze mną i stały moim znakiem rozpoznawczym. Pomagając sobie, byłam gotowa nieść pomóc innym. 

Zrozumiałam, że uzdrawianie duchowe to moje powołanie i najważniejsze zadanie duszy, a wchodząc na swoją drogę, ostatecznie weszłam w przestrzeń obfitosci i spełnienia. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszystko się ułożyło. Przestałam wierzyć w "drogie" i "tanie", zaczęłam cenić siebie i swoją wiedzę, wyszłam z poczucia niższości, poukładałam życie osobiste. To naprawdę niezwykłe co się dzieje, gdy zmieniamy stosunek do pieniędzy w swoim życiu i uzdrawiamy relację z nimi. 

To trudne doświadczenie nauczyło mnie, że nie da się pracować dla pieniędzy, a jednocześnie być spełnionym i szczęśliwym. Niezależnie od tego ile zarobisz, będziesz w energii braku, jeśli nie jesteś na swojej drodze. Czasem jest tak, że bardzo chcemy coś robić, z jakiegoś powodu mamy zakorzenione przekonanie, że to nasza misja. Jeśli jednak czujemy opór, a nasza praca nie płynie lekko i wymaga nadmiernego wysiłku, to znak, że nie jesteśmy na swojej drodze. Czasem droga się zmienia i wówczas musimy zmienić też naszą pracę. To widać zwłaszcza u osób, które przez kilkanaście lat wykonywały jakaś profesję i nagle wszystko się posypało. 

Cokolwiek trudnego się dzieje w twoich finansach nie traktuj tego jako kary, a jako pretekst by w końcu spotkać się ze sobą i odkryć kim jesteś. Wszystkie narzędzia do pracy z energią powinny cię prowadzić do tego właśnie punktu. Miejsca, w którym narodzisz się do bycia w końcu sobą. 

Jeśli czujesz, że to co robię może być dobre i dla ciebie, napisz do mnie i umów się na sesję, palenie świecy lub wykonanie wotywnej lalki. 

Zajrzyj też na mój fanpage Czarodziejki oraz na kanał na YouTube 




A jeśli interesują cię motanki zerknij na mojego bloga i poczytaj o nich. Zamówienia przyjmuję przez Messenger Czarodziejki

Twoja Czarodziejka Michalina ❤️



Komentarze