Związek to nie gra towarzyska

Miłość przychodzi, gdy jesteśmy na nią gotowi, część III
Z jednej strony marzy nam się związek, jak z bajki. Z drugiej, zmagamy się z „zasadami”, które obowiązują w relacjach partnerskich. Co wolno nam  mówić? Co robić, a czego nie? Jak się zachować, jak ubrać, jaki gest wykonać? Czy to naprawdę musi być takie trudne?
Oczywiście każdy z nas słyszał o mowie ciała. Równie oczywiste jest to, że zazwyczaj nie mamy pojęcia o jej tajnikach. Jesteśmy bombardowani artykułami i programami, które udzielają nam coraz to nowych rad, dotyczących zachowań w związkach. Dowiadujemy się jak poderwać kobietę, lub jaką sztuczką usidlić mężczyznę. Mimo tych podpowiedzi, dostępnych każdemu z nas, nasze związki pozostawiają wiele do życzenia. Większość rozpada się w pierwszej konfrontacji z rzeczywistością. Dlaczego tak się dzieje?
Pewnie większość z nas słyszała o grze flirt towarzyski. To pewnie niezła zabawa, zwłaszcza po kilku lampkach wina. Nie jest jednak wskazane przenoszenie jej zasad do prawdziwego życia. Dlaczego? Życie to nie teatr, a para, to nie aktorzy na scenie.
Przede wszystkim należy sobie zadać pytanie czy chcemy być przez kogoś manipulowani? Odpowiedź wydaje się oczywista. Czy moralnie słuszne jest manipulowanie drugim człowiekiem? Myślę, że tu też nie ma o czym dyskutować. Kiedy przejrzymy „poradniki” dotyczące związków okaże się, że większość z nich poleca właśnie manipulację jako sposób na zdobycie partnera. A czymże ona jest, jeśli nie zawoalowanym kłamstwem, mającym na celu wmówić coś komuś lub zmusić go do czegoś?
http://kids-myshot.nationalgeographic.com

Powstaje niewygodne pytanie - czy związek oparty na manipulacji jest uczciwy? Czy można budować relację na nieuczciwych zasadach?
Owszem, można. Można żyć w ten sposób wiele lat. Niektórym się udaje nawet całe życie. Ludzie funkcjonujący w ten sposób nie mogą sobie jednak pozwolić na bycie w pełni sobą. Nie mogą sobie odpuścić. Wciąż są na baczność, wciąż zastanawiają się nad kolejnym krokiem. Ciągle usiłują coś uzyskać, coś wymusić. Wierzą, że kobiety są z Wenus i płaczą, a mężczyźni kochają zołzy i kłamią. Więc można i tak, pytanie czy warto.
Utrzymywanie kogoś przy sobie za wszelką cenę jest delikatnie mówiąc niezbyt mądre. Przede wszystkim dlatego, że taka relacja jest kłamstwem. Nie istnieje naprawdę. Istnieje tylko w ramach teatru, na deskach którego grają partnerzy. Tu nie ma mowy o miłości. To układ, w którym każda ze stron robi wszystko by odnieść jakieś korzyści. Może to być seks, stabilizacja materialna, wygoda, chęć pokazania czegoś światu, lęk przed samotnością lub dziesiątki innych powodów. Czasem jest to po prostu histeryczna potrzeba źle rozumianej miłości.
Używa się zwrotu „zdobyć” ją lub jego. To brzmi strasznie. Sugeruje posiadanie kogoś na własność. Jest to z oczywistych względów niemożliwe, ale również destrukcyjne dla obojga. Zapominamy, że nie jesteśmy po to by się zdobywać, usidlać, mieć. Budowanie związku to potrzeba miłości, potrzeba dawania i umiejętność brania. Na równych zasadach. Nikt nikogo nie posiada. Oby dwie strony po prostu są obok siebie. Są dla siebie wparciem, ostoją, przyjaciółmi. To nie pobożne życzenia. To fakty.
Nie możemy być w zdrowym związku jeśli uważamy, że partner jest nam coś winien. Musi tak się zachować, musi mi to dać, musi być taki i taki. Nikt nic nie musi. Może jedynie chcieć jakimś być. Jeśli nie będziemy samodzielnie funkcjonującą, świadomą siebie osobą, nigdy w życiu nie spotkamy na swojej drodze odpowiedniego partnera. Jeśli nie obdarzymy siebie miłością, jak będziemy mogli bezinteresownie dawać miłość? Oczywiście nie będziemy mogli. Uwikłamy się po raz kolejny w destruktywną relację. Nie zdamy egzaminu z lekcji życia i będziemy ją przerabiać wciąż i wciąż.
Jasne jest, że dwie całkowicie niezależne jednostki nigdy nie będą tworzyć pary. Kiedy spotykamy tę jedyną osobę, rozpoczyna się proces jednoczenia. Taki proces często rodzi różnego rodzaju konflikty, które wynikają z naturalnych różnic między nami. W świadomej relacji wszystkie problemy można rozwiązać (więcej o rozwiązywaniu konfliktów w kolejnej części poradnika). Przede wszystkim należy zweryfikować swoje poglądy i oczekiwania. Każdy wchodzi w relację z gotową listą cech i zachowań, jakich oczekuje od drugiej strony. I odwrotnie. Warto zastanowić się, które są słuszne, a które wynikają z naszych nierzeczywistych wyobrażeń (na które duży wpływ na np. popkultura!). Każdy ma też swoje zachowania, dobre i złe. Związek to nie gra. To uważność, wyrozumiałość i otwarcie się na ewentualne zmiany i potrzeby drugiej strony.
Absolutna szczerość to tak, jakby stanąć przed sobą nago. Oglądać się w blasku dnia i świetle księżyca. W smutku i w radości. W każdej sytuacji życia. A kłótnie? Są naturalnym elementem docierania się. Nie jesteśmy tybetańskimi mnichami. Trudno oczekiwać od siebie nieustannego wyciszenia. Jeśli jednak spojrzymy na konflikty z boku, spoza własnego urażonego ego, będą niezwykle pouczające. Będą źródłem wiedzy o nas samych, o naszych postawach i zachowaniach, często nieuświadomionych.
Związek idealny nie spada nam z nieba. Tworząc relację budujemy pałac. Cegiełka po cegiełce. To wspólna praca. Może być radością, a może być mordęgą. To zależy dużej mierze od nas samych. Pamiętajmy, że ZAWSZE trafiamy na najwłaściwsze dla siebie osoby w danym momencie. To nie musze być te jedyne po kres świata. Ale na pewno są najlepsze dla nas tu i teraz. Pozwalają nam zweryfikować siebie. Są lekcją i egzaminem z życia.
Kiedy będziemy przygotowani naprawdę, ten ktoś po prostu się zjawi. Ktoś z kim będziemy mogli budować z przyjemnością. Nawet jeśli dopadną nas przeciwności losu, nawet jeśli nie zapanujemy nad innymi dziedzinami życia, będziemy mieli wsparcie i ostoję.
Czy warto się w takim razie zdobywać? Czy lepiej razem zdobywać szczyty gór?
Zainteresował Cię artykuł? Chciałbyś wiedzieć więcej na ten temat? Podziel się opinią w komentarzach lub napisz do mnie na fanpage’u

Przeczytaj też pierwszą cześć poradnika „Miłośćprzychodzi gdy jesteśmy na nią gotowi”
oraz drugą część poradnika „Ego nie chce oddać władzy”

Jeśli ten tekst pomógł Tobie podaj go dalej, nich pomoże komuś jeszcze! J

Komentarze